Grondelski, John M.2023-11-222023-11-222005Roczniki Teologiczne, 2005, T. 52, z. 10, s. 103-123.1233-1457http://theo-logos.pl/xmlui/handle/123456789/11681Artykuł w języku angielskim. Streścił ks. Filip Krauze.Z pomocą znoszących się nieraz nawzajem, ale za to nośnych w społecznym odbiorze haseł: „prawa do posiadania dzieci”, „eliminacji cierpienia” i „swobody badań naukowych” medyczna wykonalność została uznana przez wielu za nową granicę etycznej dopuszczalności eksperymentów i zabiegów. William E. May należy do grona wybitnych etyków katolickich (jak np. G. Grisez, J. Finnis), którzy od dawna głoszą alternatywną wobec owych krzykliwych propozycji teorię podstawowych dóbr ludzkich, odwołującą się do oryginalnej Tomaszowej koncepcji prawa naturalnego. W opublikowanym wyżej artykule pt. William May – bioetyk katolicki J. M. Grondelski podjął się prezentacji wkładu, jaki pod niewątpliwym wpływem nauczania Jana Pawła II, a także w kontekście degeneracji poziomu laickiej dyskusji nad problemami bioetycznymi, wniósł do myśli katolickiej W. E. May. Jego najnowsza książka pt. Katolicka bioetyka i dar ludzkiego życia odsłania problematyczność tych rozwiązań, które przy całym współczesnym rozwoju nauki i techniki popadają w agnostycyzm co do określenia początku życia wraz z jego poczęciem, przez co wyłączają troskę o nie z kręgu etycznej odpowiedzialności. Zdaniem Grondelskiego May próbuje nadrobić dla katolickiej bioetyki czas stracony na mordercze spory wokół fundamentów współczesnej teologii moralnej, przecięte w pewnym stopniu przez encyklikę Veritatis Splendor, której nauczanie splata amerykański bioetyk ze wspomnianą wcześniej teorią podstawowych dóbr ludzkich. O wyjątkowości bioetyki Maya stanowi potraktowanie życia jako fundamentalnego dobra i szczególnego daru, doświadczanego w dramacie ludzkiej wolności, co widać zwłaszcza w zestawieniu ze współczesną literaturą przedmiotu, która często nie bierze w ogóle pod uwagę możliwości pobłądzenia człowieka w jego moralnych wyborach. Na tym tle amerykański bioetyk prezentuje paradoksy postaw współczesnego człowieka wobec życia, zestawiając ze sobą fenomeny, jak to ujął Grondelski, „seksu bez dzieci” i „dzieci bez seksu”. W czasach, gdy katolickie odrzucenie antykoncepcji próbuje się porównywać do praktykowanej przez Świadków Jehowy odmowy transfuzji krwi, May unaocznia powiązanie postaw antykoncepcyjnych z faktycznie narastającą kulturą śmierci. Wbrew przewidywaniom zwolenników antykoncepcji, która miała jakoby wyeliminować potrzebę aborcji, we wszystkich krajach popierających zachowania antykoncepcyjne w ciągu jednego pokolenia wprowadzono także aborcję na żądanie. Idąc śladem encykliki Evangelium Vitae amerykański bioetyk stwierdza także, iż antykoncepcja godzi nie tylko w życie, ale przede wszystkim w miłość. Rozróżnia przy tym pozornie zamienne pojęcia „prokreacji” i „reprodukcji” Pierwsze z nich zakłada płciowe współżycie osób świadomie ukierunkowanych na uczestnictwo w dobru, jakim jest życie osoby poczętej przez nich z miłości; tymczasem drugie z nich sprowadza poczętą osobę do kategorii produktu, który może być przez producenta pożądany lub nie. Dziecko „reprodukowane” nie jest już dla rodziców wartością samą w sobie, ale tylko taką, za jaką ją oni uważają (dziecko niechciane). May poświęcił osobny rozdział omawianej pracy zjawisku „dzieci bez seksu”, związanemu z rozwojem sztucznych technik reprodukcyjnych mających w pierwotnym zamyśle wspomagać pary nie mogące zajść w ciążę w zwyczajny sposób. Oryginalny wkład autora w tę tematykę dotyczy oceny zgodności poszczególnych technik wspomagających z nauką Kościoła (niektóre z nich są zgodne), a także analiz wyzwań moralnych związanych z „ratowaniem” zamrożonych nadliczbowych embrionów, pozostałych po zabiegach in vitro. W nie pozbawionej kontrowersji dyskusji May, posługując się analogią do adopcji, popiera wysiłki kobiet podejmujących się, dla ratowania nowego życia, donosić ciążę powstałą w wyniku wszczepienia nadliczbowego embrionu od obcej pary. Ostro natomiast skrytykował zarówno nieterapeutyczne eksperymenty na ludzkich zarodkach, jak i pozyskiwanie komórek macierzystych z ludzkich embrionów jako podwójnie błędne: nie dość, że wewnętrznie złe, to jeszcze niepotrzebne w obliczu możliwości pozyskania tych komórek innymi metodami, o których się milczy w imię proaborcyjnej propagandy. W projekcie katolickiej bioetyki nie mogło zabraknąć także problematyki eutanazji i benemortazji – ta druga odnosi się do poniechania terapii uporczywej, angażującej nadzwyczajne środki podtrzymywania życia. Kwestie te wiążą się z pytaniem o kryterium końca życia, nabrzmiałe w kontekście współczesnej transplantologii. Ani ustanie jednoczesnej akcji płuc i serca, ani śmierć mózgu nie jest – zdaniem Maya podążającego za opinią Shewmona – ostatecznym kryterium śmierci. Może się nim raczej okazać nieodwracalne ustanie krążenia natlenowanej krwi w zwyczajnych warunkach termicznych, co wymaga dalszych studiów nad tym zagadnieniem. Pomimo wielkiego wkładu w katolicką bioetykę, spuścizna Maya wymagałaby kilku przynajmniej uzupełnień. Zabrakło u Maya, zdaniem Grondelskiego, szczególnego katolickiego podejścia do AIDS i promocji wierności małżeńskiej. Innym pominiętym zagadnieniem jest etyczny wymiar dostępności usług medycznych, a także sposób świadczenia tych usług przez podmioty z definicji katolickie (np. obecne w USA katolickie szpitale), których personel pod presją źle pojętej tolerancji dopuszcza się, zwłaszcza w obszarze ginekologiczno-położniczym, praktyk niezgodnych z nauką Kościoła. Przydałoby się również podjęcie zagadnienia właściwej opieki szpitalnej nad noworodkami, przede wszystkim upośledzonymi, którym zagraża eutanazja w wyniku poniechania działań leczniczo-pielęgnacyjnych. Podsumowując swoje rozważania nad twórczością Maya, Grondelski stwierdził, iż we współczesnych dyskusjach bioetycznych mamy do czynienia z laickim paradygmatem, wypływającym z wykluczenia problematyki Boga. Nie jest to na szczęście paradygmat jedynie słuszny z uwagi na jego skażenie utylitaryzmem i kantyzmem, którym z kolei nauka Kościoła zdołała się skutecznie oprzeć. Tym bardziej potrzebna jest obecność katolickich teologów i filozofów dobitnie prezentujących, jak May, pryncypia chrześcijańskiego humanizmu w publicznej debacie nad problematyką życia i śmierci.enAttribution-NonCommercial-NoDerivs 3.0 Polandhttp://creativecommons.org/licenses/by-nc-nd/3.0/pl/bioethicsWilliam Maycontraceptioneuthanasiadeathartificial reproductionembryo experimentationbasic goods theorybioetykaantykoncepcjaeutanazjaśmierćsztuczna reprodukcjaeksperymenty na embrionachteoria dobra podstawowegoetykamoralnośćmedycynaembrionbioetyka katolickadaryżycieethicsmoralitymedicineembryoCatholic bioethicsgiftslifeWilliam May – Catholic Bioethicist on the Margin of His Newest Book, “Catholic Bioethics and the Gift of Life”Article